Wpisy archiwalne Lipiec, 2012, strona 1 | gdynia94.bikestats.pl Jednośladami przez Polskę




Info

avatar Mamy przejechane 25310.84 kilometrów w tym 846.55 w terenie.


Na imię nam Kamil i Olaf. Postanowiliśmy założyć jeden blog, który będziemy prowadzić razem. Mamy 22 lata, jesteśmy studentami, mieszkamy w Gdyni, a jazdę na rowerze traktujemy jako hobby.
Preferujemy długie wycieczki i jazdę asfaltem, choć czasem wybierzemy się również w teren. Nasz aktualny rekord dystansu jednej wycieczki to 500km (w tym około 380km w ciągu doby). Dodatkowo zainteresowaliśmy się kilkudniowymi wyprawami z sakwami. Pierwszą taką podróż zrealizowaliśmy podczas majówki 2012 (celem był Berlin), następnie dojechaliśmy w 2013 roku do Wenecji, a w 2016 do Odessy :)
Zapraszamy do śledzenia naszych wpisów!
Więcej o nas.

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl baton rowerowy bikestats.pl



Kategorie wycieczek



Rekordy dystansu



1. Bydgoszcz, Toruń (3-4.9.11)
500km
2. Poznań (23.8.11)
351km
3. Grudziądz (13.6.11)
340km
4. Elbląg, granica PL-RU (4.6.11)
321km
5. Chojnice (5.7.11)
312km
6. Słupsk, Ustka (21.5.11)
304km
7. Olsztyn, Lubawa (27.6.11)
280km
8. Kwidzyn (22.4.12)
260km
9. Piła (->Berlin) (29.4.12)
238km
10. Bytów (5.5.11)
227km

Kontakt


FACEBOOK

lub na adres e-mail: gdynia94@o2.pl

Licznik odwiedzin


Od 22 marca 2011 nasz blog odwiedziło Na bloga liczniki osób :)

rozmiary oponOdsłony dzienne na stronę
Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2012

Dystans całkowity:746.52 km (w terenie 22.00 km; 2.95%)
Czas w ruchu:32:54
Średnia prędkość:22.66 km/h
Maksymalna prędkość:64.60 km/h
Liczba aktywności:6
Średnio na aktywność:124.42 km i 6h 34m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
103.87 km 0.00 km teren
04:03 h 25.65 km/h:
Maks. pr.:64.60 km/h
Temperatura:27.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Sparing w Gniewinie

Środa, 25 lipca 2012 · dodano: 26.07.2012 | Komentarze 1

W ostatniej chwili dowiedzialem się, że o 16 w Gniewinie odbywa się mecz Arka Gdynia-Piast Gliwice. Z racji dobrej pogody pomyślałem, że warto się przejechać i ruszyłem czym prędzej by zdążyć chociaż na 15 minut, była już godzina 15 30. Pędziłem jak tylko się dało. W Tyłowie, na zjeździe z drogi wojewódzkiej 218 wyciągnąłem na prostej 55km/h przy ograniczeniu do 40 :D Miałem świadomość, że przy takiej jeździe mogę mieć problemy z wdrapaniem się pod górę do Gniewina ale jakoś poszło, całe wzniesienie pokonałem na stojąco. W Gniewinie po raz kolejny przekraczam dozwoloną prędkość - 56km/h na prostej na terenie zabudowanym. Z racji dobrego czasu wskoczyłem jeszcze do sklepu, gdzie miejscowa kasjerka ograbiła mnie z grosików. Pod stadionem znów lekko przycisnąłem i przy ograniczeniu do 20 jechałem 32km/h. Na miejscu zobaczyłem, że piłkarze chodzą już po boisku a kibice opuszczają trybuny. Od jakiegoś tubylca dowiedziałem się tylko, że Arka przegrała 1:2. Ważne, że ruszyłem się z domu :)
Sparin Arka-Piast w Gniewinie © gdynia94


w drodze powrotnej czuję ból w nogach i jadę ledwo 20km/h. Na zjeździe dobijam do 65km/h i po raz kolejny łamię ograniczenie :D Nie wiem dlaczego, ale strasznie mnie dziś cieszyło takie piractwo na rowerze, choć dalej ponownie zwolniłem ze względu na zmęczenie pierwszą częścią trasy. Średnia gwałtownie spadła a ja postanowiłem wrócić przez Darżlubie. Nie chce mi się wlec do samego domu więc próbuję przycisnąć jeszcze by zachować odpowiednie tempo. Zjeżdżam do Redy a tam nie chcąc przebijać się chodnikami jadę dwupasmówką w ciagu krajowej 6, która zazwyczaj jest zbyt zatłoczona by wjeżdżać na nią rowerem. Odcinek do Gdyni pokonałem ekspresowo, w Gdyni muszę już zjechać na ścieżkę rowerową (W Redzie i Rumii przy drodze ich nie było więc miałem prawo jechać jezdnią).

Trochę męcząca setka ale wypad udany i zdążyłem jeszcze na drugi mecz w telewizji. W najbliższym czasie mimo niepewnej kondycji chcę pokonać 300km. W tamtym roku było to zaliczone już w maju, ten sezon miał być bardziej intensywny a pierwsza jego połowa wypadła blado.



Dane wyjazdu:
158.34 km 0.00 km teren
06:19 h 25.07 km/h:
Maks. pr.:49.90 km/h
Temperatura:23.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Powrót

Niedziela, 22 lipca 2012 · dodano: 24.07.2012 | Komentarze 0

Pogoda od rana bardzo dobra i zapowiadany wiatr zachodni czyli całą drogę w plecy. Czas wracać do Gdyni więc około 12 30 ruszam w kierunku Kołobrzegu. Wiatr od początku daje się poczuć bo mimo bagażu z tyłu śmigam bez problemu 40km/h. Po drodze mijam kilku sakwiarzy, po około 30 kilometrach, za Trzebiatowem, muszę zatrzymać się na kilka minut.

Raj dla piratów drogowych :D © gdynia94


Ostatnia prosta na Śląsk :) © gdynia94


Supermarket militarny za Kołobrzegiem - największy w Polsce :D © gdynia94


Od Kołobrzegu wiatr powoli zaczynał zmieniać swój kierunek i mimo że krajową 11 jechałem niemal idelanie na wschód to wiatr zdecydowanie bardziej przeszkadzał jak pomagał. Musiałem się spieszyć, bo o 20 20 miałem ostatnią SKMkę ze Słupska, inaczej musiałbym jechać nocą. Starałem się robić tylko konieczne postoje więc przemieszczałem się bardzo szybko. Przez Koszalin jadę prosto, nie zjeżdżając do centrum na co nie miałem czasu. Ciężko było przedostać po ścieżkach wzdłuż krajowej 6 więc po jakimś czasie zjechałem na jezdnię.

Politechnika Koszalińska © gdynia94


Na ostatnim odcinku, do Słupska (około 70km), teren zaczął robić się coraz bardziej pagórkowaty a wiatr całkiem zmienił swój kierunek choć wraz z czasem słabł. W Słupsku pod dworcem byłem już o 19 40.

S6 (Obwodnica Słupska) © gdynia94


Za 100km jazdy pociagiem zapłaciłem niecałe 10 zł + rower za darmo, właśnie dlatego spieszyłem się na SKM'kę by nie jechać TLK/IC gdzie skasowaliby mnie 3 razy drożej. W domu jestem po 22.



Dane wyjazdu:
142.23 km 10.00 km teren
07:26 h 19.13 km/h:
Maks. pr.:37.70 km/h
Temperatura:17.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Niechorze

Poniedziałek, 16 lipca 2012 · dodano: 17.07.2012 | Komentarze 2

Dzień zapowiadał się nie najlepiej, cały dzień wiatr z zachodu, czyli w twarz. Nie miałem wyboru bo jeśli chciałem jechać rowerem, był to jedyny termin. W następnych dniach wiatr miał być mocniejszy i w tym samym kierunku. Ruszam około godziny 4:30 z załadowanymi do pełna sakwami, w Rumii wjeżdżam na krajową 6, którą mam zamiar jechać przez większość dnia. Pogoda całkiem przyjemna a wiatr póki co lekki, za Wejherowem zaczyna robić się pagórkowato a na niebie widać coraz więcej chmur. Po 40 kilometrach staję by przeczekać deszcz. Przy okazji szybko coś zjadłem i deszcz po chwili minął. Po jakimś czasie z dala widać kolejną, ciężką chmurę i patrzę po autach jadących z naprzeciwka czy są mokre. Są - jadę więc na najbliższy, osłonięty przystanek pks jednak 5 kilometrów przed Lęborkiem dopada mnie porządna ulewa z gradem i w ciągu 3 minut zanim zdążyłem się schować przemokłem całkowicie. Przeczekałem 20 minut po czym skierowałem się do Lęborka na dworzec. Postanowiłem pojechać pociągiem do Koszalina by przeschnąć i ominąć moment złej pogody. Trafiłem na spóźniony pociąg o Szczecina, razem z rowerem zabuliłem 30 zł :/ Zdecydowanie wolę przedział imprezowy w Przewozach Regionalnych niż wieszać rower na wąskim korytarzu w IC.

Pociąg okazał się dobrym rozwiązaniem bo pogoda cały czas była beznadziejna. Zdążyłem wyschnąć i gdy w Koszalinie miałem wysiadać, przede mną wepchnęła się rodzinka z wózkiem. Musiałem zwlekać z postawieniem roweru do poziomu i nałożeniem sakw, w tym czasie pociąg ruszył dalej. Nie przejąłem się tym za bardzo, bo wysiadka w Kołobrzegu na następnym przystanku była jeszcze bardziej korzystna. Niestety do Kołobrzegu jechał pociąg, którym miałem pierwotnie jechać kilka minut po dziewiątej. Spóźniony pociąg, na który się załapałem jechał przez Białogard i właśnie tam wysiadłem. W telefonie nie działały mi mapy więc pojechałem rozejrzeć się w centrum miasta, jak najlepiej stąd ruszyć. Wyjście z peronów beznadziejne, nieprzystosowane do rowerzystów ani inwalidów. Objechałem miasto 2 razy i nie znalazłem żadnego centrum, w dodatku zaczęło padać. Ruszyłem za kierunkowskazem na Kołobrzeg i po niedługim czasie dojechałem do Karlina - kierunkowskazy wyprowadziły mnie na obwodnicę miasta i zrobiłem małe kółko.
Z Karlina miałem dalej jechać w stronę Kołobrzegu, jednak spoglądając na mapkę na wylocie z miasta, postanowiłem skrócić sobie trasę przez Gościno i lokalne drogi. Pomysł okazał się dobry, jechało się opornie przez silny wiatr w twarz i 10 kilogramów na bagażniku. Gościno to chyba jedno z najmłodszych miast w Polsce, prawa miejskie uzyskały dopiero w zeszłym roku. Przypominało też bardziej większą wieś jak miasto, usiadłem tam na chwilę na odpoczynek. W pewnym momencie przed oczami przejeżdża mi wojskowa ciężarówka z przyczepą a na niej czołg :) dość dziwny widok i miałem cały czas zagadkę w głowie, co robi takie coś na lokalnej drodze. Spytałem się jakiegoś tubylca o drogę i pokierował mnie na Trzebiatów. Droga była raz asfaltowa, raz z kostki brukowej więc jechałem bokiem. Po jakimś czasie zaczęło mocno padać i usłyszałem szybko zbliżającą się burzę więc przyspieszyłem żeby znaleźć jakieś schronienie. Potem rozpogodziło się i myślałem już że tak dojadę do samego Niechorza. Wyjechałem na drogę wojewódzką do Trzebiatowa i zrobiłem tam kółko przez całe miasto kierując się za znakami. Na 10km przed metą znowu przyszła burza, zaczęło porządnie lać, padał grad a wiatr tak wiał w twarz że nie mogłem złapać oddechu. Nie chciałem już się zatrzymywać ale było to konieczne. Ostatnie kilometry zrobiłem już w ulewie i dojechałem cały przemoczony.

W zasadzie trasa była tylko 'na przejechanie' i nic ciekawego po drodze raczej nie było, dlatego też bez zdjęć. Jeśli ktoś to przeczytał to gratuluję :)
Średnia niestety taka jaka jest.



Kategoria od 100 do 149 km


Dane wyjazdu:
1.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Rekordowo niski dystans na bs :)

Piątek, 13 lipca 2012 · dodano: 14.07.2012 | Komentarze 2

Wstawiam to, bo na razie poza potrzebą szybkiego dotarcia w okolicy domu nie ma innych wycieczek. W poprzedni weekend stałem się pełnoletni i potem całkiem rozstroiłem się jeśli chodzi o jazdę na rowerze :). Dłuższe dystanse z góry odpadały bo pogoda była taka, że w ciągu 15 minut ze słonecznego nieba robiła się burza. To już też kwestia lenistwa bo wystarczyło zaopatrzyć się chociaż w tylni błotnik. Gdy popołudniami lub wieczorami po przejściu burzy miałem ochotę się gdzieś ruszyć to znów przychodził deszcz i chęci odchodziły wraz z dobrą pogodą. W najbliższym czasie czeka mnie jednak długa trasa, którą trochę odrobię zaległości z tego tygodnia. Na urodziny zrobiłem sobie prezent w takiej oto postaci:



W takich koszulkach zawsze można zwrócić swoją uwagę na kogoś z bikestatsa, przyda się też na dalszych wypadach, może akurat ktoś się zainteresuje adresem do bloga wypisanym na plecach :) (jednocześnie polecam rowerowanorka.otwarte24.pl]:))
Kategoria Olaf


Dane wyjazdu:
141.17 km 7.00 km teren
06:23 h 22.12 km/h:
Maks. pr.:62.00 km/h
Temperatura:20.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Wejherowo, Gniewino i Dębki - spotkanie z Roadrunnerem1984

Piątek, 6 lipca 2012 · dodano: 06.07.2012 | Komentarze 5

Z racji, że Jarek przyjechał do Gdyni i planował tu trasę-życiówkę, bez zastanowienia dołączyłem do tej wyprawy przy ustalonej trasie na około 200-250km Gdynia-Wieżyca-Żarnowiec-Hel-Gdynia. W planach był wyjazd o godzinie 5. Niestety rano było mokro, szaro i mgliście więc przesuwamy wyjazd na późniejszegy ranek. Wyjechaliśmy dopiero o 13 na skróconą trasę tylko do Żarnowca i okolic. Pogoda była nieco lepsza ale dalej bez słońca. Spotykamy się tam, gdzie ponad 2 miesiace temu kiedy jechaliśmy do Berlina - w połowie drogi do Koleczkowa w środku lasu. Do Wejherowa dojeżdżamy wyremontowaną drogą wojewódzką 218. Ruch jest raczej niewielki więc jedziemy obok siebie rozmawiając. Niektórym kierowcom wyraźnie się to podobało mimo że mieli cały, przeciwny pas na wyprzedzenie.

Droga nr 218 do Wejherowa © gdynia94



Powstający Dom Kultury w Wejherowie © gdynia94


Ratusz wejherowski © gdynia94


W Wejherowie zajechaliśmy na chwilę na rynek. Następnie krótkie zakupy w Lidlu i ruszamy dalej przez las w stronę Jeziora Żarnowieckiego. Stajemy na chwilę przy rurach przy EW Czymanowo po czym ruszamy na stromy podjazd do Gniewina.

Rury elektrowni wodnej w Czymanowie © gdynia94


Przez większą jego część jechaliśmy z prędkością około 10km/h. W Gniewinie najpierw zajechaliśmy do ośrodka, gdzie stoi wieża widokowa. Porobiliśmy kilka zdjęć i ruszyliśmy w kierunku ośrodka, w którym podczas Euro trenowała reprezentacja Hiszpanii.

Wieża widokowa w Gniewinie na terenie ośrodka 'Kaszubskie Oko' © gdynia94


Prawie jak ścigacz :D © gdynia94


Dinozaur w Gniewinie © gdynia94


Na ulicach pełno flag, małych i dużych więc od razu pomyslałem żeby zwędzić coś na pamiątkę :) w końcu bardzo potrzebne im nie były, następne Euro szybko się u nas nie odbędzie :D

Powitanie Hiszpanów na Euro © gdynia94


Wjazd do Gniewina © gdynia94


Euro-zegar niestety już zgasł ;) © gdynia94


Hotel Mistral - ośrodek treningowy zwycięzców Euro 2012, Hiszpanów © gdynia94




Z 'małą' pomocą Jarka udało się ściągnąć pomarańczową flagę Euro, próbowaliśmy wziąć jeszcze drugą ale niestety się nie udało. Wracamy nad Jezioro Żarnowieckie, najpierw czeka nas podjazd, pokonujemy kilkukrotnie szybciej niż w odwrotną stronę :D

Jezioro Żarnowieckie © gdynia94




Następnie kierujemy się na teren nieukończonej elektrowni atomowej. Przechodzimy pod płotem i idziemy trochę się porozglądać. Było kilka wieżyczek w pobliżu, z jednej postanowiliśmy skorzystać żeby popatrzeć na to, czego nie udało się zbudować 25 lat temu. Jarek wszedł na samą górę i porobił masę zdjęć oraz filmik, ja niestety miałem stracha i wszedłem do połowy :) dalej była już niezabezpieczona drabinka.

Ruiny EJ Żarnowiec © gdynia94








Po kilku kilometrach drogę kontynuujemy polną drogą, która doprowadza nas do Dębek. Tam stajemy na chwilę przy jednej z budek na jedzenie. Niestety szybko słoneczną pogodę przykryła mgła. Mieliśmy pójść na chwilę na plażę ale czas nas gonił (było już po 19) i czym prędzej pognaliśmy w drogę powrotną. Po wjechaniu na wzniesienie w stronę Krokowej, z powrotem ukazało się słońce.

Kościół w Krokowej © gdynia94


Pałac w Krokowej © gdynia94


Za Krokową szukamy 17-kilometrowej ścieżki rowerowej do Swarzewa, udaje się nią znaleźć dopiero w pobliskich Minkowicach. Mgła powraca i raczej nic nie zapowiada, że tym razem odpuści.

Ścieżka Rowerowa Krokowa-Swarzewo i poczatek mgły © gdynia94




Lekka mgiełka :D © gdynia94


Jechało się już zdecydowanie gorzej, temperatura spadła do 17 stopni, pora dnia też była już późna. Ze Swarzewa główną szosą dojechaliśmy do Pucka a z Pucka lokalnymi drogami do Gdyni przejeżdżając jeszcze w Kosakowie obok lotniska gdzie trwa Opener. W zasadzie dawno już nie miałem do czynienia z tak gęstą mgłą. W Gdyni rozjechaliśmy się do domów. Wcześniej zrobiliśmy jeszcze zdjęcie rowerków z flagami:

Koniec wyprawy, pomarańczowa flaga to dzisiejsza zdobycz z Gniewina :) © gdynia94


Zapraszam wszystkich na profil Jarka, jak tylko pojawi się wpis będzie do zobaczenia masa ciekawych zdjęć :)



Dane wyjazdu:
199.91 km 5.00 km teren
08:43 h 22.93 km/h:
Maks. pr.:48.20 km/h
Temperatura:23.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Spotkanie z Przemkiem - Kaszuby & Kociewie

Poniedziałek, 2 lipca 2012 · dodano: 02.07.2012 | Komentarze 6

spotkanie z Przemkiem zaplanowaliśmy na dziś i mimo niepewnej pogody postanowiliśmy pokonać razem dystans około 200 kilometrów. Trasę wyznaczyliśmy od Tczewa przez drogę wojewódzką nr 224 prawie do samego Trójmiasta - przez Skarszewy, Nową Karczmę, Egiertowo, Kartuzy i Wejherowo. Jednocześnie była to dla mnie trasa sprawdzająca aktualną kondycję, by wiedzieć na jakim poziomie stoję po przerwie. Jednocześnie bałem się o kolana, które ostatnio często sie odzywają, przy takim dystansie mógł być problem.
Pobudka o godzinie 3, niestety na zewnątrz leje deszcz, nastepna pobudka 3 40 i to samo. Potem obudziłem się dopiero o 4 30 - było sucho. Wstaję, przygotowuję się i zanim byłem gotowy była już 6 30. Wziąłem 2, dość ciasne opaski na kolana z nadzieją, że pomogą.

Odnowiona ścieżka rowerowa na morskiej - piesi już zdążyli zrobić sobie z niej chodnik © gdynia94


I po Euro :) © gdynia94


Kładka pieszo-rowerowa w Redłowie © gdynia94


Wjazd do centrum Gdańska © gdynia94


Przystanki autobusowe w mieście-gospodarzu Euro :D © gdynia94



Nastawiałem się na wyjazd o 4 czyli przejazd Trójmiastem pustymi ulicami. Niestety przez opóźnienie ruch na mieście był już spory i trzeba było przeciskać się ścieżkami i zatrzymywać się co chwilę na światłach.
Jakoś udało się przejechać miastem i wyjechałem na starą jedynkę z Gdańska do Pruszcza. Tam jeden z kierowców chciał skręcić z mojego pasa w prawo, wyprzedził mnie a następnie zajechał mi drogę zamiast poczekać 2 sekundy aż przejadę. Dalej obyło się bez podobnych przypadków. Przejeżdżam przez Pruszcz Gd. i wyjeżdżam na starą jedynkę na ostatnie 20 kilometrów do Tczewa.

Stara, krajowa 1 © gdynia94


Z Przemkiem spotykam się przed samym Tczewem. Słońce świeciło od jakiegoś czasu więc przebrałem się w lżejsze ciuchy, pogadaliśmy chwilę i ruszyliśmy do miasta.
Przemek pokazał mi kilka miejsc w Tczewie - zazwyczaj jesteśmy tam tylko przejazdem i jakoś nigdy nie jeździliśmy dużo po tym mieście.

Młyn w Tczewie © gdynia94


Starówka w Tczewie © gdynia94


Fontanna na rynku w Tczewie © gdynia94




Most Lisewski © gdynia94



Niestety zapomniałem wziąć ze sobą aparatu i zdjęcia musiałem robić kalkulatorem z funkcją dzwonienia :) Ruszyliśmy drogą wojewódzką 224. Najpierw zakaz dla rowerów i ścieżka rowerowa zasypana całkowicie piachem. Jakoś przedostajemy się i chwilę później zatrzymujemy się na przystanku. Musiałem zjeść śniadanie bo do Tczewa jechałem bez żadnej przerwy.

A1, węzeł Stanisławie (w stronę Gdańska) © gdynia94


Droga wojewódzka 224 zaraz za autostradą © gdynia94


Pogoda mimo zapowiedzi była dziś bardzo dobra. Bezwietrznie, ciepło, ale nie upalnie i sucho. Opaski na kolana były dość niewygodne ale sprawdziły się - ani razu nie poczułem bólu żadnego z kolan. Niestety dość przy wrzucaniu siódmego biegu dość często spadał mi łańcuch i prawie zawsze, gdy przede mną był zjazd lub miejsce do rozpędzenia się. Droga była często w złym stanie, ale same okolice bardzo dobre do jazdy - masa pagórków i jezior wokół.



Jedno z wielu jezior przy drodze © gdynia94




Po około 25 kilometrach dojeżdżamy do Skarszew. Tam uzupełniamy picie i kierujemy się na rynek.

Rynek w Skarszewach © gdynia94


Fontanna na rynku w Skarszewach © gdynia94




W drodze do Nowej Karczmy użądliła mnie w szyję prawdopodobnie pszczoła - zatrzymałem się, postanowiliśmy w Nowej Karczmie zajechać do apteki. Szczypało mnie w sumie tylko chwilę, więc całkiem możliwe że był to jakiś inny owad.
Przed Egiertowem tempo trochę słabnie, dla moich nóg każdy kolejny podjazd jest coraz bardziej męczący, w końcu w Egiertowie robimy przerwę. Znów uzupełnianie picia, które skończyło się dość szybko. Z racji, że Przemek nie miał świateł w rowerze, musiał się nieco spieszyć z powrotem do domu. Ustaliliśmy więc, że z Kartuz pojedziemy prosto do Gdyni. W międzyczasie zdjąłem opaski z kolan bo były już trochę dla nóg uciążliwe.

Przed Kartuzami podjazd a następnie leśny zjazd. Wyjeżdżając z lasu ujawnia się widok niczym górski :) Niestety w miejscu gdzie można bylo zrobić zdjęcie nie było już takiego efektu ale mimo wszystko zapraszam każdego w tamto miejsce :)

Widok z Somonina na okolice © gdynia94


Trochę spowolnił nam tempo © gdynia94


Dojechaliśmy i do Leszna :) © gdynia94


W Kartuzach, trochę nadrobiłem drogi przy szukaniu rynku i w efekcie wjechaliśmy na niego z zupełnie innej strony miasta :D Nie siedzieliśmy tam długo, skierowaliśmy się na Przodkowo.

W Przodkowie zjeżdżamy po prawie 100 kilometrach z drogi wojewódzkiej 224 i lokalnymi asfaltami udajemy się do Gdyni. Prąd na pagórkach odcinało nam obu, ledwo wdrapywaliśmy się na wzniesienia żeby leniwie zjeżdżać z nich by nie tracić sił. Wjechaliśmy do Gdyni od strony Koleczkowa a następnie skręciliśmy na centrum i jednocześnie w stronę Gdańska. Chciałem pokazać Przemkowi trochę naszego miasta, ale było na to bardzo mało czasu. Zrobiliśmy krótką pętlę koło Dworca, przez Plac Kaszubski, skwer oraz Bulwar. Pojechalismy razem jeszcze do Redłowa, tam wróciłem lasem.

Wyremontowany dworzec główny, oddany do użytku na Euro © gdynia94


Bulwar Nadmorski © gdynia94


Powrót lasem pod estakadą © gdynia94


Nowe zdobycze :D © gdynia94




Wypad jak najbardziej udany: przejechałem trasę planowaną jeszcze w zeszłym sezonie, poradziłem sobie z bólem kolan (opaski sprawdziły się w stu procentach, choć muszę kupić nowe, luźniejsze), spotkałem kolejnego znajomego z bikestats (dopiero po roku, mimo iż daleko od siebie nie mieszkamy) oraz sprawdziłem swoje siły - teraz wiem, że cel postawiony sobie przed sezonem (400km w ciągu doby) jest możliwy do osiągnięcia. Liczba kilometrów dość ciekawa, wyszło tak samo z siebie i generalnie nic przy tym nie kombinowałem :) Nie pierwsza dwusetka i nie ostatnia więc zostawiłem to tak jak jest.




ogólny zarys trasy, bez szczegółów