Jednośladami przez Polskę | strona 20 | gdynia94.bikestats.pl Jednośladami przez Polskę




Info

avatar Mamy przejechane 25310.84 kilometrów w tym 846.55 w terenie.


Na imię nam Kamil i Olaf. Postanowiliśmy założyć jeden blog, który będziemy prowadzić razem. Mamy 22 lata, jesteśmy studentami, mieszkamy w Gdyni, a jazdę na rowerze traktujemy jako hobby.
Preferujemy długie wycieczki i jazdę asfaltem, choć czasem wybierzemy się również w teren. Nasz aktualny rekord dystansu jednej wycieczki to 500km (w tym około 380km w ciągu doby). Dodatkowo zainteresowaliśmy się kilkudniowymi wyprawami z sakwami. Pierwszą taką podróż zrealizowaliśmy podczas majówki 2012 (celem był Berlin), następnie dojechaliśmy w 2013 roku do Wenecji, a w 2016 do Odessy :)
Zapraszamy do śledzenia naszych wpisów!
Więcej o nas.

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl baton rowerowy bikestats.pl



Kategorie wycieczek



Rekordy dystansu



1. Bydgoszcz, Toruń (3-4.9.11)
500km
2. Poznań (23.8.11)
351km
3. Grudziądz (13.6.11)
340km
4. Elbląg, granica PL-RU (4.6.11)
321km
5. Chojnice (5.7.11)
312km
6. Słupsk, Ustka (21.5.11)
304km
7. Olsztyn, Lubawa (27.6.11)
280km
8. Kwidzyn (22.4.12)
260km
9. Piła (->Berlin) (29.4.12)
238km
10. Bytów (5.5.11)
227km

Kontakt


FACEBOOK

lub na adres e-mail: gdynia94@o2.pl

Licznik odwiedzin


Od 22 marca 2011 nasz blog odwiedziło Na bloga liczniki osób :)

rozmiary oponOdsłony dzienne na stronę
Dane wyjazdu:
211.45 km 0.00 km teren
08:50 h 23.94 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:20.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Jedna wycieczka - cztery województwa - dwa kraje :D Chojnice-Gorzów Wlkp.

Niedziela, 12 sierpnia 2012 · dodano: 23.08.2012 | Komentarze 3

Trasa ta chodziła mi już długo po głowie ale w tym momencie sezonu mogłem zapomnieć o szarpnięciu się na 350 km, w dodatku z bagażem. Musiałem więc podjechać pociągiem by skrócić dystans do takiego, który mogę przejechać. Wybrałem jazdę pociągiem do Chojnic, w końcu rowerem jechałem tam kilkukrotnie a dalszą część trasy mogłem już przejechać nieznanymi (poza odcinkiem do Człuchowa) terenami.


Z domu wyjechałem przed 4 na dworzec główny skąd pół godziny później odjeżdżał pociąg do Tczewa. W Tczewie krótka chwila na przesiadkę, stacja w żaden sposób nieprzygotowana dla rowerzystów. Muszę szybko wnosić rower o obładowaną po brzegi sakwą w górę po schodach przez co nadwyrężyłem sobie prawą rękę. Do Chojnic pojechałem szynobusem próbując odespać w trakcie jazdy 3-godzinną noc.
W samych Chojnicach na dworcu kręciłem się 5-10 minut i nie moglem znaleźć wyjścia na miasto.

Około 7 45 podjechał Mati, z którym wcześniej się zgadałem by pojechać kawałek razem. Pogoda była dziś w miarę łagodna - trochę chłodno (20st) ale pogodnie i wiatr wiejący w plecy.
Mati nadał dobre tempo jak dla mnie, jechaliśmy około 27km/h choć z czasem miałem problemy z nadążaniem na podjazdach.

Wjazd na krajową 22 - do mety niemal 200 kilometrów © gdynia94


Główna ulica Jastrowia © gdynia94


Zajechaliśmy i do Szwecji :D © gdynia94


Jechaliśmy bez przerw, przed Wałczem trochę osłabłem i odstawałem z tyłu. W Wałczu, dopiero po 100 kilometrach zatrzymaliśmy się na zakupy.

Wałcz © gdynia94


W Wałczu nie robiłem zdjęć, nie miałem ze sobą aparatu więc nawet mi się nie chciało nigdzie zjeżdżać z głównej trasy. W zasadzie podczas całej dzisiejszej trasy robiłem tylko zdjęcia na szybko, tego co było po drodze.

Wspólnie jechaliśmy do Człopy. Mati wrócił się do Chojnic a ja dalej pojechałem krajową 22. Trzymając się za nim przez ten kawał drogi miałem na liczniku średnią około 25-26km/h. Na ostatnich 70 kilometrach osłabłem już nieco z sił i dałem na luz jadąc około 20km/h.

Coraz bliżej... © gdynia94


Zmora przy wymowie dla obcokrajowców :D © gdynia94


Do Lubuskiego wjeżdżam już sam © gdynia94


Pomnik Czynu Żołnierskiego i kościół pw. św. Józefa w Dobiegniewie © gdynia94


dojechałem i do Lichenia :D © gdynia94





Coraz mocniej dawało się we znaki zmęczenie i senność, na ostatnich podjazdach nie dawałem już rady ale ostatecznie doczłapałem się do Gorzowa około godziny 17.30.

Po 10 godzinach jazdy jestem na miejscu © gdynia94


Sama krajowa 22 przed wyjazdem budziła trochę wątpliwości co do ruchu oraz jej stanu nawierzchni. Jako, że była niedziela ruch był niewielki. Co najważniejsze nie było dużo tirów a sama droga na wielu odcinkach była idealna. Co jakiś czas zdarzały się też odcinki nawierzchni typowo polskiej, z koleinami, łatami itp, jednak nie było to jakąś większą przeszkodą. Najgorszy odcinek spotkałem na 7 kilometrach przez kawałek województwa Wielkopolskiego. Droga okropnie popękana no ale to niewielki kawałek w porównaniu do dwustu kilometrów przejechanych krajową 22.



Dane wyjazdu:
61.35 km 0.00 km teren
02:36 h 23.60 km/h:
Maks. pr.:44.00 km/h
Temperatura:25.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Sierpień czas zacząć

Czwartek, 2 sierpnia 2012 · dodano: 04.08.2012 | Komentarze 1

W ostatnim tygodniu na rower zabrakło czasu a lipiec skończyłem na marnych 750 kilometrach. Była to połowa z planowanego minimum dlatego chcę jak najlepiej wykorzystać drugi miesiąc wakacji. Od czasu powrotu z majówki ten sezon układa się fatalnie i większość planów przepada, z drugiej strony jest jeszcze druga połowa.
Pogoda od rana była dobra, jednak męczył mnie od rana ból głowy i dopiero wieczorem postanowiłem się gdzieś ruszyć. Wyruszyłem około 18 z planami na około 100km gdzieś w okolicach Kartuz ale na pierwszym podjeździe za miastem szybko zmieniłem swoje plany. Głowa bolała dalej w dodatku nieźle się zasapałem i skróciłem sobie trasę tak, by wrócic przed zmrokiem. Po powrocie okazało się, że mam gorączkę i cały wczorajszy dzień męczyłem się w łóżku a w środku w wakacji jest to naprawdę nie do wytrzymania. Dziś jestem już prawie zdrowy ale z jazdą muszę się wstrzymać do jutra. Przepadły również plany na najbliższą trzysetkę ale to jest jeszcze do odrobienia.

Wziąłem aparat ale jakichś sensownych zdjęć nie było więc wrzucam tylko jedno, robione kalkulatorem :)

Rozkopana droga wojewódzka 218 © gdynia94


Kategoria od 50 do 99 km, Olaf


Dane wyjazdu:
103.87 km 0.00 km teren
04:03 h 25.65 km/h:
Maks. pr.:64.60 km/h
Temperatura:27.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Sparing w Gniewinie

Środa, 25 lipca 2012 · dodano: 26.07.2012 | Komentarze 1

W ostatniej chwili dowiedzialem się, że o 16 w Gniewinie odbywa się mecz Arka Gdynia-Piast Gliwice. Z racji dobrej pogody pomyślałem, że warto się przejechać i ruszyłem czym prędzej by zdążyć chociaż na 15 minut, była już godzina 15 30. Pędziłem jak tylko się dało. W Tyłowie, na zjeździe z drogi wojewódzkiej 218 wyciągnąłem na prostej 55km/h przy ograniczeniu do 40 :D Miałem świadomość, że przy takiej jeździe mogę mieć problemy z wdrapaniem się pod górę do Gniewina ale jakoś poszło, całe wzniesienie pokonałem na stojąco. W Gniewinie po raz kolejny przekraczam dozwoloną prędkość - 56km/h na prostej na terenie zabudowanym. Z racji dobrego czasu wskoczyłem jeszcze do sklepu, gdzie miejscowa kasjerka ograbiła mnie z grosików. Pod stadionem znów lekko przycisnąłem i przy ograniczeniu do 20 jechałem 32km/h. Na miejscu zobaczyłem, że piłkarze chodzą już po boisku a kibice opuszczają trybuny. Od jakiegoś tubylca dowiedziałem się tylko, że Arka przegrała 1:2. Ważne, że ruszyłem się z domu :)
Sparin Arka-Piast w Gniewinie © gdynia94


w drodze powrotnej czuję ból w nogach i jadę ledwo 20km/h. Na zjeździe dobijam do 65km/h i po raz kolejny łamię ograniczenie :D Nie wiem dlaczego, ale strasznie mnie dziś cieszyło takie piractwo na rowerze, choć dalej ponownie zwolniłem ze względu na zmęczenie pierwszą częścią trasy. Średnia gwałtownie spadła a ja postanowiłem wrócić przez Darżlubie. Nie chce mi się wlec do samego domu więc próbuję przycisnąć jeszcze by zachować odpowiednie tempo. Zjeżdżam do Redy a tam nie chcąc przebijać się chodnikami jadę dwupasmówką w ciagu krajowej 6, która zazwyczaj jest zbyt zatłoczona by wjeżdżać na nią rowerem. Odcinek do Gdyni pokonałem ekspresowo, w Gdyni muszę już zjechać na ścieżkę rowerową (W Redzie i Rumii przy drodze ich nie było więc miałem prawo jechać jezdnią).

Trochę męcząca setka ale wypad udany i zdążyłem jeszcze na drugi mecz w telewizji. W najbliższym czasie mimo niepewnej kondycji chcę pokonać 300km. W tamtym roku było to zaliczone już w maju, ten sezon miał być bardziej intensywny a pierwsza jego połowa wypadła blado.



Dane wyjazdu:
158.34 km 0.00 km teren
06:19 h 25.07 km/h:
Maks. pr.:49.90 km/h
Temperatura:23.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Powrót

Niedziela, 22 lipca 2012 · dodano: 24.07.2012 | Komentarze 0

Pogoda od rana bardzo dobra i zapowiadany wiatr zachodni czyli całą drogę w plecy. Czas wracać do Gdyni więc około 12 30 ruszam w kierunku Kołobrzegu. Wiatr od początku daje się poczuć bo mimo bagażu z tyłu śmigam bez problemu 40km/h. Po drodze mijam kilku sakwiarzy, po około 30 kilometrach, za Trzebiatowem, muszę zatrzymać się na kilka minut.

Raj dla piratów drogowych :D © gdynia94


Ostatnia prosta na Śląsk :) © gdynia94


Supermarket militarny za Kołobrzegiem - największy w Polsce :D © gdynia94


Od Kołobrzegu wiatr powoli zaczynał zmieniać swój kierunek i mimo że krajową 11 jechałem niemal idelanie na wschód to wiatr zdecydowanie bardziej przeszkadzał jak pomagał. Musiałem się spieszyć, bo o 20 20 miałem ostatnią SKMkę ze Słupska, inaczej musiałbym jechać nocą. Starałem się robić tylko konieczne postoje więc przemieszczałem się bardzo szybko. Przez Koszalin jadę prosto, nie zjeżdżając do centrum na co nie miałem czasu. Ciężko było przedostać po ścieżkach wzdłuż krajowej 6 więc po jakimś czasie zjechałem na jezdnię.

Politechnika Koszalińska © gdynia94


Na ostatnim odcinku, do Słupska (około 70km), teren zaczął robić się coraz bardziej pagórkowaty a wiatr całkiem zmienił swój kierunek choć wraz z czasem słabł. W Słupsku pod dworcem byłem już o 19 40.

S6 (Obwodnica Słupska) © gdynia94


Za 100km jazdy pociagiem zapłaciłem niecałe 10 zł + rower za darmo, właśnie dlatego spieszyłem się na SKM'kę by nie jechać TLK/IC gdzie skasowaliby mnie 3 razy drożej. W domu jestem po 22.



Dane wyjazdu:
142.23 km 10.00 km teren
07:26 h 19.13 km/h:
Maks. pr.:37.70 km/h
Temperatura:17.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Niechorze

Poniedziałek, 16 lipca 2012 · dodano: 17.07.2012 | Komentarze 2

Dzień zapowiadał się nie najlepiej, cały dzień wiatr z zachodu, czyli w twarz. Nie miałem wyboru bo jeśli chciałem jechać rowerem, był to jedyny termin. W następnych dniach wiatr miał być mocniejszy i w tym samym kierunku. Ruszam około godziny 4:30 z załadowanymi do pełna sakwami, w Rumii wjeżdżam na krajową 6, którą mam zamiar jechać przez większość dnia. Pogoda całkiem przyjemna a wiatr póki co lekki, za Wejherowem zaczyna robić się pagórkowato a na niebie widać coraz więcej chmur. Po 40 kilometrach staję by przeczekać deszcz. Przy okazji szybko coś zjadłem i deszcz po chwili minął. Po jakimś czasie z dala widać kolejną, ciężką chmurę i patrzę po autach jadących z naprzeciwka czy są mokre. Są - jadę więc na najbliższy, osłonięty przystanek pks jednak 5 kilometrów przed Lęborkiem dopada mnie porządna ulewa z gradem i w ciągu 3 minut zanim zdążyłem się schować przemokłem całkowicie. Przeczekałem 20 minut po czym skierowałem się do Lęborka na dworzec. Postanowiłem pojechać pociągiem do Koszalina by przeschnąć i ominąć moment złej pogody. Trafiłem na spóźniony pociąg o Szczecina, razem z rowerem zabuliłem 30 zł :/ Zdecydowanie wolę przedział imprezowy w Przewozach Regionalnych niż wieszać rower na wąskim korytarzu w IC.

Pociąg okazał się dobrym rozwiązaniem bo pogoda cały czas była beznadziejna. Zdążyłem wyschnąć i gdy w Koszalinie miałem wysiadać, przede mną wepchnęła się rodzinka z wózkiem. Musiałem zwlekać z postawieniem roweru do poziomu i nałożeniem sakw, w tym czasie pociąg ruszył dalej. Nie przejąłem się tym za bardzo, bo wysiadka w Kołobrzegu na następnym przystanku była jeszcze bardziej korzystna. Niestety do Kołobrzegu jechał pociąg, którym miałem pierwotnie jechać kilka minut po dziewiątej. Spóźniony pociąg, na który się załapałem jechał przez Białogard i właśnie tam wysiadłem. W telefonie nie działały mi mapy więc pojechałem rozejrzeć się w centrum miasta, jak najlepiej stąd ruszyć. Wyjście z peronów beznadziejne, nieprzystosowane do rowerzystów ani inwalidów. Objechałem miasto 2 razy i nie znalazłem żadnego centrum, w dodatku zaczęło padać. Ruszyłem za kierunkowskazem na Kołobrzeg i po niedługim czasie dojechałem do Karlina - kierunkowskazy wyprowadziły mnie na obwodnicę miasta i zrobiłem małe kółko.
Z Karlina miałem dalej jechać w stronę Kołobrzegu, jednak spoglądając na mapkę na wylocie z miasta, postanowiłem skrócić sobie trasę przez Gościno i lokalne drogi. Pomysł okazał się dobry, jechało się opornie przez silny wiatr w twarz i 10 kilogramów na bagażniku. Gościno to chyba jedno z najmłodszych miast w Polsce, prawa miejskie uzyskały dopiero w zeszłym roku. Przypominało też bardziej większą wieś jak miasto, usiadłem tam na chwilę na odpoczynek. W pewnym momencie przed oczami przejeżdża mi wojskowa ciężarówka z przyczepą a na niej czołg :) dość dziwny widok i miałem cały czas zagadkę w głowie, co robi takie coś na lokalnej drodze. Spytałem się jakiegoś tubylca o drogę i pokierował mnie na Trzebiatów. Droga była raz asfaltowa, raz z kostki brukowej więc jechałem bokiem. Po jakimś czasie zaczęło mocno padać i usłyszałem szybko zbliżającą się burzę więc przyspieszyłem żeby znaleźć jakieś schronienie. Potem rozpogodziło się i myślałem już że tak dojadę do samego Niechorza. Wyjechałem na drogę wojewódzką do Trzebiatowa i zrobiłem tam kółko przez całe miasto kierując się za znakami. Na 10km przed metą znowu przyszła burza, zaczęło porządnie lać, padał grad a wiatr tak wiał w twarz że nie mogłem złapać oddechu. Nie chciałem już się zatrzymywać ale było to konieczne. Ostatnie kilometry zrobiłem już w ulewie i dojechałem cały przemoczony.

W zasadzie trasa była tylko 'na przejechanie' i nic ciekawego po drodze raczej nie było, dlatego też bez zdjęć. Jeśli ktoś to przeczytał to gratuluję :)
Średnia niestety taka jaka jest.



Kategoria od 100 do 149 km


Dane wyjazdu:
1.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Rekordowo niski dystans na bs :)

Piątek, 13 lipca 2012 · dodano: 14.07.2012 | Komentarze 2

Wstawiam to, bo na razie poza potrzebą szybkiego dotarcia w okolicy domu nie ma innych wycieczek. W poprzedni weekend stałem się pełnoletni i potem całkiem rozstroiłem się jeśli chodzi o jazdę na rowerze :). Dłuższe dystanse z góry odpadały bo pogoda była taka, że w ciągu 15 minut ze słonecznego nieba robiła się burza. To już też kwestia lenistwa bo wystarczyło zaopatrzyć się chociaż w tylni błotnik. Gdy popołudniami lub wieczorami po przejściu burzy miałem ochotę się gdzieś ruszyć to znów przychodził deszcz i chęci odchodziły wraz z dobrą pogodą. W najbliższym czasie czeka mnie jednak długa trasa, którą trochę odrobię zaległości z tego tygodnia. Na urodziny zrobiłem sobie prezent w takiej oto postaci:



W takich koszulkach zawsze można zwrócić swoją uwagę na kogoś z bikestatsa, przyda się też na dalszych wypadach, może akurat ktoś się zainteresuje adresem do bloga wypisanym na plecach :) (jednocześnie polecam rowerowanorka.otwarte24.pl]:))
Kategoria Olaf


Dane wyjazdu:
141.17 km 7.00 km teren
06:23 h 22.12 km/h:
Maks. pr.:62.00 km/h
Temperatura:20.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Wejherowo, Gniewino i Dębki - spotkanie z Roadrunnerem1984

Piątek, 6 lipca 2012 · dodano: 06.07.2012 | Komentarze 5

Z racji, że Jarek przyjechał do Gdyni i planował tu trasę-życiówkę, bez zastanowienia dołączyłem do tej wyprawy przy ustalonej trasie na około 200-250km Gdynia-Wieżyca-Żarnowiec-Hel-Gdynia. W planach był wyjazd o godzinie 5. Niestety rano było mokro, szaro i mgliście więc przesuwamy wyjazd na późniejszegy ranek. Wyjechaliśmy dopiero o 13 na skróconą trasę tylko do Żarnowca i okolic. Pogoda była nieco lepsza ale dalej bez słońca. Spotykamy się tam, gdzie ponad 2 miesiace temu kiedy jechaliśmy do Berlina - w połowie drogi do Koleczkowa w środku lasu. Do Wejherowa dojeżdżamy wyremontowaną drogą wojewódzką 218. Ruch jest raczej niewielki więc jedziemy obok siebie rozmawiając. Niektórym kierowcom wyraźnie się to podobało mimo że mieli cały, przeciwny pas na wyprzedzenie.

Droga nr 218 do Wejherowa © gdynia94



Powstający Dom Kultury w Wejherowie © gdynia94


Ratusz wejherowski © gdynia94


W Wejherowie zajechaliśmy na chwilę na rynek. Następnie krótkie zakupy w Lidlu i ruszamy dalej przez las w stronę Jeziora Żarnowieckiego. Stajemy na chwilę przy rurach przy EW Czymanowo po czym ruszamy na stromy podjazd do Gniewina.

Rury elektrowni wodnej w Czymanowie © gdynia94


Przez większą jego część jechaliśmy z prędkością około 10km/h. W Gniewinie najpierw zajechaliśmy do ośrodka, gdzie stoi wieża widokowa. Porobiliśmy kilka zdjęć i ruszyliśmy w kierunku ośrodka, w którym podczas Euro trenowała reprezentacja Hiszpanii.

Wieża widokowa w Gniewinie na terenie ośrodka 'Kaszubskie Oko' © gdynia94


Prawie jak ścigacz :D © gdynia94


Dinozaur w Gniewinie © gdynia94


Na ulicach pełno flag, małych i dużych więc od razu pomyslałem żeby zwędzić coś na pamiątkę :) w końcu bardzo potrzebne im nie były, następne Euro szybko się u nas nie odbędzie :D

Powitanie Hiszpanów na Euro © gdynia94


Wjazd do Gniewina © gdynia94


Euro-zegar niestety już zgasł ;) © gdynia94


Hotel Mistral - ośrodek treningowy zwycięzców Euro 2012, Hiszpanów © gdynia94




Z 'małą' pomocą Jarka udało się ściągnąć pomarańczową flagę Euro, próbowaliśmy wziąć jeszcze drugą ale niestety się nie udało. Wracamy nad Jezioro Żarnowieckie, najpierw czeka nas podjazd, pokonujemy kilkukrotnie szybciej niż w odwrotną stronę :D

Jezioro Żarnowieckie © gdynia94




Następnie kierujemy się na teren nieukończonej elektrowni atomowej. Przechodzimy pod płotem i idziemy trochę się porozglądać. Było kilka wieżyczek w pobliżu, z jednej postanowiliśmy skorzystać żeby popatrzeć na to, czego nie udało się zbudować 25 lat temu. Jarek wszedł na samą górę i porobił masę zdjęć oraz filmik, ja niestety miałem stracha i wszedłem do połowy :) dalej była już niezabezpieczona drabinka.

Ruiny EJ Żarnowiec © gdynia94








Po kilku kilometrach drogę kontynuujemy polną drogą, która doprowadza nas do Dębek. Tam stajemy na chwilę przy jednej z budek na jedzenie. Niestety szybko słoneczną pogodę przykryła mgła. Mieliśmy pójść na chwilę na plażę ale czas nas gonił (było już po 19) i czym prędzej pognaliśmy w drogę powrotną. Po wjechaniu na wzniesienie w stronę Krokowej, z powrotem ukazało się słońce.

Kościół w Krokowej © gdynia94


Pałac w Krokowej © gdynia94


Za Krokową szukamy 17-kilometrowej ścieżki rowerowej do Swarzewa, udaje się nią znaleźć dopiero w pobliskich Minkowicach. Mgła powraca i raczej nic nie zapowiada, że tym razem odpuści.

Ścieżka Rowerowa Krokowa-Swarzewo i poczatek mgły © gdynia94




Lekka mgiełka :D © gdynia94


Jechało się już zdecydowanie gorzej, temperatura spadła do 17 stopni, pora dnia też była już późna. Ze Swarzewa główną szosą dojechaliśmy do Pucka a z Pucka lokalnymi drogami do Gdyni przejeżdżając jeszcze w Kosakowie obok lotniska gdzie trwa Opener. W zasadzie dawno już nie miałem do czynienia z tak gęstą mgłą. W Gdyni rozjechaliśmy się do domów. Wcześniej zrobiliśmy jeszcze zdjęcie rowerków z flagami:

Koniec wyprawy, pomarańczowa flaga to dzisiejsza zdobycz z Gniewina :) © gdynia94


Zapraszam wszystkich na profil Jarka, jak tylko pojawi się wpis będzie do zobaczenia masa ciekawych zdjęć :)



Dane wyjazdu:
199.91 km 5.00 km teren
08:43 h 22.93 km/h:
Maks. pr.:48.20 km/h
Temperatura:23.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Spotkanie z Przemkiem - Kaszuby & Kociewie

Poniedziałek, 2 lipca 2012 · dodano: 02.07.2012 | Komentarze 6

spotkanie z Przemkiem zaplanowaliśmy na dziś i mimo niepewnej pogody postanowiliśmy pokonać razem dystans około 200 kilometrów. Trasę wyznaczyliśmy od Tczewa przez drogę wojewódzką nr 224 prawie do samego Trójmiasta - przez Skarszewy, Nową Karczmę, Egiertowo, Kartuzy i Wejherowo. Jednocześnie była to dla mnie trasa sprawdzająca aktualną kondycję, by wiedzieć na jakim poziomie stoję po przerwie. Jednocześnie bałem się o kolana, które ostatnio często sie odzywają, przy takim dystansie mógł być problem.
Pobudka o godzinie 3, niestety na zewnątrz leje deszcz, nastepna pobudka 3 40 i to samo. Potem obudziłem się dopiero o 4 30 - było sucho. Wstaję, przygotowuję się i zanim byłem gotowy była już 6 30. Wziąłem 2, dość ciasne opaski na kolana z nadzieją, że pomogą.

Odnowiona ścieżka rowerowa na morskiej - piesi już zdążyli zrobić sobie z niej chodnik © gdynia94


I po Euro :) © gdynia94


Kładka pieszo-rowerowa w Redłowie © gdynia94


Wjazd do centrum Gdańska © gdynia94


Przystanki autobusowe w mieście-gospodarzu Euro :D © gdynia94



Nastawiałem się na wyjazd o 4 czyli przejazd Trójmiastem pustymi ulicami. Niestety przez opóźnienie ruch na mieście był już spory i trzeba było przeciskać się ścieżkami i zatrzymywać się co chwilę na światłach.
Jakoś udało się przejechać miastem i wyjechałem na starą jedynkę z Gdańska do Pruszcza. Tam jeden z kierowców chciał skręcić z mojego pasa w prawo, wyprzedził mnie a następnie zajechał mi drogę zamiast poczekać 2 sekundy aż przejadę. Dalej obyło się bez podobnych przypadków. Przejeżdżam przez Pruszcz Gd. i wyjeżdżam na starą jedynkę na ostatnie 20 kilometrów do Tczewa.

Stara, krajowa 1 © gdynia94


Z Przemkiem spotykam się przed samym Tczewem. Słońce świeciło od jakiegoś czasu więc przebrałem się w lżejsze ciuchy, pogadaliśmy chwilę i ruszyliśmy do miasta.
Przemek pokazał mi kilka miejsc w Tczewie - zazwyczaj jesteśmy tam tylko przejazdem i jakoś nigdy nie jeździliśmy dużo po tym mieście.

Młyn w Tczewie © gdynia94


Starówka w Tczewie © gdynia94


Fontanna na rynku w Tczewie © gdynia94




Most Lisewski © gdynia94



Niestety zapomniałem wziąć ze sobą aparatu i zdjęcia musiałem robić kalkulatorem z funkcją dzwonienia :) Ruszyliśmy drogą wojewódzką 224. Najpierw zakaz dla rowerów i ścieżka rowerowa zasypana całkowicie piachem. Jakoś przedostajemy się i chwilę później zatrzymujemy się na przystanku. Musiałem zjeść śniadanie bo do Tczewa jechałem bez żadnej przerwy.

A1, węzeł Stanisławie (w stronę Gdańska) © gdynia94


Droga wojewódzka 224 zaraz za autostradą © gdynia94


Pogoda mimo zapowiedzi była dziś bardzo dobra. Bezwietrznie, ciepło, ale nie upalnie i sucho. Opaski na kolana były dość niewygodne ale sprawdziły się - ani razu nie poczułem bólu żadnego z kolan. Niestety dość przy wrzucaniu siódmego biegu dość często spadał mi łańcuch i prawie zawsze, gdy przede mną był zjazd lub miejsce do rozpędzenia się. Droga była często w złym stanie, ale same okolice bardzo dobre do jazdy - masa pagórków i jezior wokół.



Jedno z wielu jezior przy drodze © gdynia94




Po około 25 kilometrach dojeżdżamy do Skarszew. Tam uzupełniamy picie i kierujemy się na rynek.

Rynek w Skarszewach © gdynia94


Fontanna na rynku w Skarszewach © gdynia94




W drodze do Nowej Karczmy użądliła mnie w szyję prawdopodobnie pszczoła - zatrzymałem się, postanowiliśmy w Nowej Karczmie zajechać do apteki. Szczypało mnie w sumie tylko chwilę, więc całkiem możliwe że był to jakiś inny owad.
Przed Egiertowem tempo trochę słabnie, dla moich nóg każdy kolejny podjazd jest coraz bardziej męczący, w końcu w Egiertowie robimy przerwę. Znów uzupełnianie picia, które skończyło się dość szybko. Z racji, że Przemek nie miał świateł w rowerze, musiał się nieco spieszyć z powrotem do domu. Ustaliliśmy więc, że z Kartuz pojedziemy prosto do Gdyni. W międzyczasie zdjąłem opaski z kolan bo były już trochę dla nóg uciążliwe.

Przed Kartuzami podjazd a następnie leśny zjazd. Wyjeżdżając z lasu ujawnia się widok niczym górski :) Niestety w miejscu gdzie można bylo zrobić zdjęcie nie było już takiego efektu ale mimo wszystko zapraszam każdego w tamto miejsce :)

Widok z Somonina na okolice © gdynia94


Trochę spowolnił nam tempo © gdynia94


Dojechaliśmy i do Leszna :) © gdynia94


W Kartuzach, trochę nadrobiłem drogi przy szukaniu rynku i w efekcie wjechaliśmy na niego z zupełnie innej strony miasta :D Nie siedzieliśmy tam długo, skierowaliśmy się na Przodkowo.

W Przodkowie zjeżdżamy po prawie 100 kilometrach z drogi wojewódzkiej 224 i lokalnymi asfaltami udajemy się do Gdyni. Prąd na pagórkach odcinało nam obu, ledwo wdrapywaliśmy się na wzniesienia żeby leniwie zjeżdżać z nich by nie tracić sił. Wjechaliśmy do Gdyni od strony Koleczkowa a następnie skręciliśmy na centrum i jednocześnie w stronę Gdańska. Chciałem pokazać Przemkowi trochę naszego miasta, ale było na to bardzo mało czasu. Zrobiliśmy krótką pętlę koło Dworca, przez Plac Kaszubski, skwer oraz Bulwar. Pojechalismy razem jeszcze do Redłowa, tam wróciłem lasem.

Wyremontowany dworzec główny, oddany do użytku na Euro © gdynia94


Bulwar Nadmorski © gdynia94


Powrót lasem pod estakadą © gdynia94


Nowe zdobycze :D © gdynia94




Wypad jak najbardziej udany: przejechałem trasę planowaną jeszcze w zeszłym sezonie, poradziłem sobie z bólem kolan (opaski sprawdziły się w stu procentach, choć muszę kupić nowe, luźniejsze), spotkałem kolejnego znajomego z bikestats (dopiero po roku, mimo iż daleko od siebie nie mieszkamy) oraz sprawdziłem swoje siły - teraz wiem, że cel postawiony sobie przed sezonem (400km w ciągu doby) jest możliwy do osiągnięcia. Liczba kilometrów dość ciekawa, wyszło tak samo z siebie i generalnie nic przy tym nie kombinowałem :) Nie pierwsza dwusetka i nie ostatnia więc zostawiłem to tak jak jest.




ogólny zarys trasy, bez szczegółów

Dane wyjazdu:
38.51 km 0.00 km teren
01:40 h 23.11 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:27.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

W upale

Sobota, 30 czerwca 2012 · dodano: 30.06.2012 | Komentarze 1

Od wczoraj mamy wakacje, ja jednak nie odczuwam zbytnio różnicy, ponieważ wakacje zacząłem sobie już 2 tygodnie temu, zaraz po zaliczeniu wszystkich przedmiotów :) miałem wczoraj plany na jakąś trasę, jednak skończyło się na tym, że przed samym wyjazdem zasnąłem i obudziłem się po 2-3 godzinach. Podczas ostatnich 2 dni musiałem wstawać na jazdy na siódmą, wieczorem były półfinały euro więc wszystko to we mnie siedziało. Dziś za to miało być burzowo i deszczowo przez cały dzień, lecz od rana było słonecznie. Wskakuję więc na rower by zdążyć się przejechać przed burzą.

Niestety od początku odzywają się oba kolana. Mimo iż nie jeżdżę dużo, to odzywają się od czasu majówki kiedy po kilku dniach nie dawały rady. Smaruję je codziennie maścią, mogę chronić je opaskami przed zimnem, kupić coś typu artresan active, lecz poza tym nie wiem co robić by problem zniknął.

Z tego powodu tempo od początku wolne, ruszam w kierunku Mrzezina. Temperatura 27 stopni - bardzo męczy bo po 3 tygodniach beznadziejnej pogody ciężko dostosować się do upału. Na dodatek w powietrzu pełno owadów, głównie muszek które przyczepiają się wszędzie podczas jazdy.

Żwirownia w Mrzezinie © gdynia94


Z Mrzezina pojechałem do Połchowa, stamtąd zjechałem lasem po mokrej jezdni i po chwili byłem w Redzie.

Aleja Lipowa na przedmieściach Redy © gdynia94


Chmury na niebie powoli zbierały się na burzę. Nie chciałem jechać więc dalej, w dodatku trzeba było uważać żeby muszki latające wszędzie nie wpadały do buzi. Po chwili skierowałem się do domu.

Droga przez łąki za Redą © gdynia94



podsumowując czerwiec, wyszło marne, niecałe 500km. Musiałem pojeździć trochę by odzyskać formę, lecz zaczynają się wakacje i liczę na kilka długich tras, może jakiś kilkudniowy wypad i minimum 3000 kilometrów ;) Priorytetem na ten sezon miał być dystans 400 kilometrów w dobę, miejmy nadzieję że i to da się zrealizować.
Kategoria do 49 km, Olaf


Dane wyjazdu:
73.50 km 8.00 km teren
02:59 h 24.64 km/h:
Maks. pr.:44.30 km/h
Temperatura:23.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Władysławowo

Czwartek, 28 czerwca 2012 · dodano: 28.06.2012 | Komentarze 1

Po raz pierwszy od dłuższego czasu pogodę można było nazwać dobrą. Niemal cały dzień świeciło słońce, do tego wiatr znacznie ustąpił. W planach miałem dalszą trasę ale ostatecznie ze względu na lekko pobolewające kolano pojechałem do Władysławowa.

Rzeka Reda © gdynia94


Przed Mrzezinem 2 kretynów prowadzących ciężarówki wyprzedziło mnie nie zważając na to, że z naprzeciwka ciągnął się sznur aut. Ledwo zdołałem utrzymać się na drodze i od razu postanowiłem, że przy powrocie pojadę główną trasą do Redy zamiast denerwować się przez ciężarówki, które jeżdżą tutaj na okrągło. Przed Puckiem zaczął zrywać się mocny wiatr, w samym mieście nie mogłem wjechać na ścieżkę rowerową prowadzącą ku mierzei z powodu jakichś remontów, cofam się więc i objeżdżam ten kawałek drogą wojewódzką 218.

W kierunku przystani w Pucku © gdynia94


Pociąg z Helu nieopodal Pucka © gdynia94


Następnie zjeżdżam na drogę rowerową biegnącą nad samym brzegiem morza i dojeżdżam nią do Władysławowa.

Nadmorski szlak rowerowy w kierunku Swarzewa © gdynia94


Ciąg dalszy, tym razem droga z kostki © gdynia94


Władysławowo © gdynia94




wieża widokowa we Władysławowie © gdynia94


Tam kręcę się chwilę, miałem zajechać na plażę jednak ostatecznie odechciało mi się i ruszyłem w drogę powrotną.



Zatoka Pucka © gdynia94


Ściezka rowerowa wzdłuż dw 218 © gdynia94


Pociąg (Hel-Gdynia) i uciekający przed nim bus :D © gdynia94


lepsze ujęcie, ale załapały się też palce © gdynia94


Zatoka Pucka © gdynia94


Puck z oddali © gdynia94




Od Pucka do Redy pojechałem wojewódzką. W sezonie ruch jest tu duży, ale do dyspozycji jest pobocze i dobra nawierzchnia. Kilometry upływają mi wraz z patrzeniem po rejestracjach, z jakich stron Polski ludzie przyjeżdżają odpoczywać w nasze okolice ;)

powrót do domu © gdynia94




Z Redy do domu pojechałem 'obwodnicą rowerową' Rumi, ponieważ nie chciało mi się przeciskać 10 kilometrów po krawężnikach.
W najbliższym czasie wrócą upały, ale mam nadzieję, że w końcu uda się zorganizować dłuższą trasę. Na poniedziałek zaplanowany jest Tczew.

Aktualnie Kamil nie jeździ, a pod koniec lipca wyjeżdża na cały miesiąc więc w tym sezonie dystans na blogu przejmuję na siebie. Dodałem więc kilometry z wpisów z zimy, później nasza ilość km była równa. Trochę to wszystko skomplikowane ale tak się kombinuje prowadząc bloga we dwójkę :)

Kategoria od 50 do 99 km, Olaf