od 50 do 99 km, strona 2 | gdynia94.bikestats.pl Jednośladami przez Polskę




Info

avatar Mamy przejechane 25310.84 kilometrów w tym 846.55 w terenie.


Na imię nam Kamil i Olaf. Postanowiliśmy założyć jeden blog, który będziemy prowadzić razem. Mamy 22 lata, jesteśmy studentami, mieszkamy w Gdyni, a jazdę na rowerze traktujemy jako hobby.
Preferujemy długie wycieczki i jazdę asfaltem, choć czasem wybierzemy się również w teren. Nasz aktualny rekord dystansu jednej wycieczki to 500km (w tym około 380km w ciągu doby). Dodatkowo zainteresowaliśmy się kilkudniowymi wyprawami z sakwami. Pierwszą taką podróż zrealizowaliśmy podczas majówki 2012 (celem był Berlin), następnie dojechaliśmy w 2013 roku do Wenecji, a w 2016 do Odessy :)
Zapraszamy do śledzenia naszych wpisów!
Więcej o nas.

button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl baton rowerowy bikestats.pl



Kategorie wycieczek



Rekordy dystansu



1. Bydgoszcz, Toruń (3-4.9.11)
500km
2. Poznań (23.8.11)
351km
3. Grudziądz (13.6.11)
340km
4. Elbląg, granica PL-RU (4.6.11)
321km
5. Chojnice (5.7.11)
312km
6. Słupsk, Ustka (21.5.11)
304km
7. Olsztyn, Lubawa (27.6.11)
280km
8. Kwidzyn (22.4.12)
260km
9. Piła (->Berlin) (29.4.12)
238km
10. Bytów (5.5.11)
227km

Kontakt


FACEBOOK

lub na adres e-mail: gdynia94@o2.pl

Licznik odwiedzin


Od 22 marca 2011 nasz blog odwiedziło Na bloga liczniki osób :)

rozmiary oponOdsłony dzienne na stronę
Wpisy archiwalne w kategorii

od 50 do 99 km

Dystans całkowity:2390.47 km (w terenie 308.00 km; 12.88%)
Czas w ruchu:111:29
Średnia prędkość:20.74 km/h
Maksymalna prędkość:55.84 km/h
Liczba aktywności:36
Średnio na aktywność:66.40 km i 3h 11m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
61.35 km 0.00 km teren
02:36 h 23.60 km/h:
Maks. pr.:44.00 km/h
Temperatura:25.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Sierpień czas zacząć

Czwartek, 2 sierpnia 2012 · dodano: 04.08.2012 | Komentarze 1

W ostatnim tygodniu na rower zabrakło czasu a lipiec skończyłem na marnych 750 kilometrach. Była to połowa z planowanego minimum dlatego chcę jak najlepiej wykorzystać drugi miesiąc wakacji. Od czasu powrotu z majówki ten sezon układa się fatalnie i większość planów przepada, z drugiej strony jest jeszcze druga połowa.
Pogoda od rana była dobra, jednak męczył mnie od rana ból głowy i dopiero wieczorem postanowiłem się gdzieś ruszyć. Wyruszyłem około 18 z planami na około 100km gdzieś w okolicach Kartuz ale na pierwszym podjeździe za miastem szybko zmieniłem swoje plany. Głowa bolała dalej w dodatku nieźle się zasapałem i skróciłem sobie trasę tak, by wrócic przed zmrokiem. Po powrocie okazało się, że mam gorączkę i cały wczorajszy dzień męczyłem się w łóżku a w środku w wakacji jest to naprawdę nie do wytrzymania. Dziś jestem już prawie zdrowy ale z jazdą muszę się wstrzymać do jutra. Przepadły również plany na najbliższą trzysetkę ale to jest jeszcze do odrobienia.

Wziąłem aparat ale jakichś sensownych zdjęć nie było więc wrzucam tylko jedno, robione kalkulatorem :)

Rozkopana droga wojewódzka 218 © gdynia94


Kategoria od 50 do 99 km, Olaf


Dane wyjazdu:
73.50 km 8.00 km teren
02:59 h 24.64 km/h:
Maks. pr.:44.30 km/h
Temperatura:23.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Władysławowo

Czwartek, 28 czerwca 2012 · dodano: 28.06.2012 | Komentarze 1

Po raz pierwszy od dłuższego czasu pogodę można było nazwać dobrą. Niemal cały dzień świeciło słońce, do tego wiatr znacznie ustąpił. W planach miałem dalszą trasę ale ostatecznie ze względu na lekko pobolewające kolano pojechałem do Władysławowa.

Rzeka Reda © gdynia94


Przed Mrzezinem 2 kretynów prowadzących ciężarówki wyprzedziło mnie nie zważając na to, że z naprzeciwka ciągnął się sznur aut. Ledwo zdołałem utrzymać się na drodze i od razu postanowiłem, że przy powrocie pojadę główną trasą do Redy zamiast denerwować się przez ciężarówki, które jeżdżą tutaj na okrągło. Przed Puckiem zaczął zrywać się mocny wiatr, w samym mieście nie mogłem wjechać na ścieżkę rowerową prowadzącą ku mierzei z powodu jakichś remontów, cofam się więc i objeżdżam ten kawałek drogą wojewódzką 218.

W kierunku przystani w Pucku © gdynia94


Pociąg z Helu nieopodal Pucka © gdynia94


Następnie zjeżdżam na drogę rowerową biegnącą nad samym brzegiem morza i dojeżdżam nią do Władysławowa.

Nadmorski szlak rowerowy w kierunku Swarzewa © gdynia94


Ciąg dalszy, tym razem droga z kostki © gdynia94


Władysławowo © gdynia94




wieża widokowa we Władysławowie © gdynia94


Tam kręcę się chwilę, miałem zajechać na plażę jednak ostatecznie odechciało mi się i ruszyłem w drogę powrotną.



Zatoka Pucka © gdynia94


Ściezka rowerowa wzdłuż dw 218 © gdynia94


Pociąg (Hel-Gdynia) i uciekający przed nim bus :D © gdynia94


lepsze ujęcie, ale załapały się też palce © gdynia94


Zatoka Pucka © gdynia94


Puck z oddali © gdynia94




Od Pucka do Redy pojechałem wojewódzką. W sezonie ruch jest tu duży, ale do dyspozycji jest pobocze i dobra nawierzchnia. Kilometry upływają mi wraz z patrzeniem po rejestracjach, z jakich stron Polski ludzie przyjeżdżają odpoczywać w nasze okolice ;)

powrót do domu © gdynia94




Z Redy do domu pojechałem 'obwodnicą rowerową' Rumi, ponieważ nie chciało mi się przeciskać 10 kilometrów po krawężnikach.
W najbliższym czasie wrócą upały, ale mam nadzieję, że w końcu uda się zorganizować dłuższą trasę. Na poniedziałek zaplanowany jest Tczew.

Aktualnie Kamil nie jeździ, a pod koniec lipca wyjeżdża na cały miesiąc więc w tym sezonie dystans na blogu przejmuję na siebie. Dodałem więc kilometry z wpisów z zimy, później nasza ilość km była równa. Trochę to wszystko skomplikowane ale tak się kombinuje prowadząc bloga we dwójkę :)

Kategoria od 50 do 99 km, Olaf


Dane wyjazdu:
59.71 km 0.00 km teren
02:12 h 27.14 km/h:
Maks. pr.:50.90 km/h
Temperatura:20.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Zbychowo

Niedziela, 24 czerwca 2012 · dodano: 24.06.2012 | Komentarze 1

Pogoda dziś od rana bardzo niepewna, niebo wyglądało jakby w każdej chwili mógł spaść deszcz. Nie mogłem więc pojechać dalej, pokręciłem się po okolicy, żeby w każdej chwili móc szybko wrócić do domu. Wyjeżdżam z miasta i ruszam w kierunku Dębogórza Wyb. Następnie mijam oczyszczalnię ścieków i po jakimś czasie wjeżdżam na drogę wojewódzką 100. Przez kilka kilometrów biegnie ona z zachodu na wschód niemal całkiem prosto. Wiatr wiał dziś ze wschodu dlatego po kilkuset metrach cofnąłem się by objechać ją gorszą drogą, kawałkiem przez las pod górę. Przejechałem więc wsi Dębogórze i Kosakowo, dojechałem do Pierwoszyna i stamtąd ruszyłem 'setką' z wiatrem w plecy.

Wojewódzka 100 © gdynia94


Te kilka kilometrów pokonałem szybko, skreciłem na polną drogę a nastepnie dostałem się na drogę z płyt, którą dojechałem do Redy. Dalej w zasadzie nic ciekawego, podjazd lasem do Zbychowa i powrót przez Koleczkowo.

Pięciokilometrowy podjazd do Zbychowa © gdynia94


Dw 218 © gdynia94


Remont drogi w Koleczkowie w ciągu dw 218 © gdynia94


Ostatecznie wyszła całkiem fajna średnia, chociaż nie odzwierciedla ona aktualnej formy, zresztą dystans krótki. Na końcu w mieście starałem się podciągnąć ją w górę ale przed samym nosem zatrzymały mnie 2 czerwone światła. W najbliższych dniach pogoda będzie wręcz fatalna i nie ma kiedy sprawdzić się na dłuższym dystansie po przerwie. Nie chcialo mi sie zatrzymywać, ani nie było na to czasu (ciagla ucieczka przed chmurami) wiec zdjęcia robiłem tylko takie jakie widać :)


Kategoria od 50 do 99 km, Olaf


Dane wyjazdu:
75.03 km 0.00 km teren
02:58 h 25.29 km/h:
Maks. pr.:45.80 km/h
Temperatura:17.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Pętla w deszczu

Piątek, 22 czerwca 2012 · dodano: 22.06.2012 | Komentarze 2

Pogoda była dziś jeszcze gorsza, ale szkoda było nie wyjść na rower przy wolnym dniu. Zimno i bardzo mgliście lecz bez opadów, ruszam więc lasem w kierunku Koleczkowa. Podjazdy cały dzień szły bardzo opornie i w pewnej chwili zastanowiłem się czy nie wrócić do domu. Pojechałem jednak dalej, w Przodkowie skręciłem na wojewódzką 224, tym odcinkiem jeszcze nie miałem okazji jechać. W pewnym momencie mżawka zmieniła się w lekki deszcz, który towarzyszył mi już do końca. W Szemudzie padało już mocniej i prawie 30 kilometrów musiałem wracać z przemoczonymi nogami. Mimo wszystko było warto :)






Łebno © gdynia94


Kategoria od 50 do 99 km, Olaf


Dane wyjazdu:
87.82 km 30.00 km teren
04:31 h 19.44 km/h:
Maks. pr.:49.90 km/h
Temperatura:7.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Do Gdańska lasem + pierwszy kapeć w sezonie

Czwartek, 29 marca 2012 · dodano: 30.03.2012 | Komentarze 3

Nadszedł czas rekolekcji, więc mamy dużo czasu na rower, niestety nasze plany przekreśliła pogoda. Przez cały nasz długi weekend zapowiadano wichury, tak więc rezygnujemy z długiej trasy i wybieramy się śladem szlaków Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego. Najpierw wjeżdżamy na Witomino a stamtąd zjeżdżamy w dół by zajść na chwilę do sklepu Arki pod stadionem. Następnie z powrotem wjeżdżamy na Witomino, skąd dostajemy się na Karwiny.

Dalej jedziemy ulicą Sopocką i na granicy Sopotu i Gdyni znowu wjeżdżamy w leśną drogę. Po jakimś czasie niebieski szlak zmienia się w wąską dróżkę z wieloma stromymi zjazdami i podjazdami. Zmieniamy szlak na czarny, wygląda podobnie, lecz leżą na nim powalone (prawdopodobnie przez silny ostatnio wiatr) drzewa. Wyjeżdżamy w Gdańsku na Matarni i szukamy kontynuacji czarnego szlaku. Jest tabliczka przy głównej ulicy Słowackiego jednak później nie ma żadnego śladu i sporo czasu zajmuje znalezienie odpowiedniej drogi. Oznaczenie czarny szlak gubimy już bezpowrotnie, jednak poruszamy się we właściwym kierunku. Polną drogą dojeżdżamy do remontowanego węzła Kokoszki (S6 i krajowa 7). Wjeżdżamy na ślad po starym torowisku i jedziemy nim przejeżdżając pod węzłem przez plac budowy. Po drodze wystraszyliśmy parę sarenek :D Rozbiegły się biedne w różne kierunki i potem pewnie nie mogły się znaleźć.

Mieliśmy pojechać nad jezioro Otomińskie jednak robiło się późno a patrzenie w mapę co 5 minut by wybrać właściwą drogę raczej nie wchodziło w grę. Skręcamy więc w kierunku centrum Gdańska by miastem wrócić do domów. Po jakimś czasie przy drodze ukazuje się ładna, nowa ścieżka rowerowa prowadząca do samego Śródmieścia. W Gdańsku przed Euro powstało bardzo dużo ścieżek, są właściwie przy prawie każdej głównej drodze. W Gdyni budowa nowych dróg rowerowych idzie bardzo wolno i ich rozwój jest często zaniedbywany, spora część nadaje się do remontu. Miasto na szczęście nadrabia szlakami Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego, których jest zdecydowanie więcej niż dróg rowerowych przy ulicach. Przy wjeździe do Gdyni Olaf łapie gumę przez pinezkę wbitą w oponę i musimy poświęcić trochę czasu na łatanie. Wracamy przez Witomino zjeżdżając lasem, na miejscu jesteśmy już po 19.

Podsumowując marzec, nie jest źle biorąc pod uwagę że zrobiliśmy 2 razy więcej kilometrów niż w marcu ubiegłego roku. Niestety najbardziej szkoda aktualnego weekendu bo mieliśmy w planach trasę 200 kilometrów a nawet i więcej. Kwiecień to czas mocnego treningu przed majówką więc wpisów na blogu na pewno nie zabraknie.

Po drodze zahaczamy o sklep Arki © gdynia94


Widok na Karwiny - jedną z gdyńskich dzielnic © gdynia94


Przeprawa bardzo trudym czarnym szlakiem - mnóstwo powalonych drzew © gdynia94


Przecinamy obwodnicę Trójmiasta © gdynia94


Znów przecinamy obwodnicę, tym razem na wysokości zjazdu do śródmieścia Gdańska © gdynia94


Jezioro Jasień tuż przy obwodnicy © gdynia94


Po kilku kilometrach jesteśmy w ścisłym centrum Gdańska © gdynia94


Budynek Rady Miasta Gdańska © gdynia94


To gdzie jedziemy? :) © gdynia94


Dworzec Główny w Gdańsku © gdynia94


Popularny "Zieleniak" w centrum Gdańska. Wygląda jak wygląda, miał być odnowiony :) © gdynia94


W drodze do Gdyni mijamy uniwersytet Gdański © gdynia94


Gdyńskie krokusy © gdynia94


Witawa w Gdyni Witominie © gdynia94


Mapka jest orientacyjna, sporo błądziliśmy po lesie :)



.
Kategoria od 50 do 99 km


Dane wyjazdu:
57.64 km 20.00 km teren
03:04 h 18.80 km/h:
Maks. pr.:38.40 km/h
Temperatura:10.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Niezamierzona wizyta na lotnisku w Rębiechowie

Piątek, 23 marca 2012 · dodano: 23.03.2012 | Komentarze 3

Bardzo ładna pogoda utrzymuje się już od kilku dni. Dziś po szkole mieliśmy zamiar jechać do Żukowa, jednak podczas jazdy zmieniliśmy trochę cel wycieczki. Wyjeżdżamy po godzinie 16 i kierujemy się lasem w stronę Chwarzna, a potem Chwaszczyna. Dzisiejsza trasa to spora ilość dróg w terenie lub po betonowych płytach. Następnie udajemy się betonowymi płytami w stronę Rębiechowa, skąd mieliśmy zamiar jechać do Żukowa. Było jednak dość późno, a niedaleko znajdowało się Gdańskie lotnisko imienia Lecha Wałęsy, więc udaliśmy się zobaczyć nowy terminal. Trochę zachęciły nas do tego latające nad głowami co 20 minut samoloty. Dojechaliśmy do pasa startowego, jednak sam terminal (niedawno modernizowany) znajdował się za daleko aby uchwycić go obiektywem telefonu.


Wygląda on mniej więcej tak :)

Słońce powoli się chowało, więc ruszamy w drogę powrotną, bardzo podobną do tej, którą dostaliśmy się do Rębiechowa, z tym wyjątkiem, że za Chwaszczynem wjeżdżamy do Gdyni, zjeżdżamy do miasta, a ostatni odcinek do domu pokonujemy lasem w kompletnej ciemności. Na więcej tekstu nie ma czasu, jutro wyjeżdżamy bowiem z samego rana na około 110km i trzeba się wyspać. Niech resztę opowiedzą Wam zdjęcia :)

W drodze do Rębiechowa © gdynia94


RTCN Chwaszczyno goszczące po raz kolejny na naszym blogu © gdynia94


Za Chwaszczynem mijamy żwirownię © gdynia94


Nad nami co chwilę lądują samoloty © gdynia94


Lotnisko w Rębiechowie z daleka. Na zdjęciu tego nie widac, ale niedawno skończono prace nad nowym terminalem © gdynia94


Kolejny samolot © gdynia94


Słońce powoli sie chowa, a my ruszamy w drogę powrotną © gdynia94


.
Kategoria od 50 do 99 km


Dane wyjazdu:
57.10 km 0.00 km teren
02:32 h 22.54 km/h:
Maks. pr.:38.50 km/h
Temperatura:-3.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Puck, czyli kolejna wycieczka nad morze

Środa, 7 marca 2012 · dodano: 07.03.2012 | Komentarze 8

Niestety mieliśmy dziś obsunięcie w czasie i zamiast o 16, wyjechaliśmy o 16 50. Nie przeszkodziło nam to jednak w dojechaniu do Pucka przed ściemnieniem się. Wiatr sprzyjał, więc na miejsce dojechaliśmy w ekspresowym tempie. Postanowiliśmy przed zmrokiem pojechać drogami wewnętrznymi i wioskami, a wrócić drogą wojewódzką 216 (Reda-Hel), gdzie możemy jechać poboczem. Największy problem sprawił podjazd w Mrzezinie. Razem jechaliśmy tam pierwszy raz w tym sezonie. Wjechaliśmy z niemałym trudem, lecz więcej takich podjazdów na dzisiejszej trasie już nie było.

W Pucku byliśmy po godzinie jazdy. Tradycyjnie zjeżdżamy nad przystań mijając rynek miejski. Rynek po ponad roku różnych prac archeologicznych został w końcu wykończony. Prezentuje się całkiem okazale, sporo ławeczek, zadbany plac - wygląda sympatycznie. W trakcie pobytu w mieście słońce zdążyło zajść, więc zakładamy czołówki i kierujemy się na drogę wojewódzką. W drodze powrotnej mamy wiatr w twarz co trochę nas spowolniło. Na końcu długi zjazd lasem i wjazd do Redy, skąd miastem udajemy się do Gdyni.

Jutro niestety na wspólne kręcenie raczej nie znajdziemy czasu a w piątek wybieramy się na kolosy, z których relację będziecie mogli zobaczyć na naszym blogu. Najbliższy wyjazd planujemy na sobotę, ale wraz ze wzrostem temperatury przyjdzie też silny wiatr, co nas niepokoi. Jak zwykle... na weekend pogoda nie sprzyja. Planujemy wyskoczyć już na jakąś setkę, ponieważ czujemy się na siłach. Jednak przy tak silnym wietrze jaki jest zapowiadany, pozostaje tylko jazda lasem po Trójmiejskim Parku Krajobrazowym.

Słońce powoli się chowa © gdynia94


Nowy, wyremontowany rynek w Pucku © gdynia94


Knajpka na molo w Pucku © gdynia94


Widoczek na zatokę oraz wiatraki w okolicach Pucka © gdynia94


Giant i Scott - wspólne zdjęcie :) © gdynia94


Kaczuchy © gdynia94


Widok z molo na półwysep helski. Światła w oddali to według nas Jastarnia. © gdynia94


Powrót poboczem do Gdyni © gdynia94


Późna godzina, a my kręcimy © gdynia94




.
Kategoria od 50 do 99 km


Dane wyjazdu:
82.03 km 0.00 km teren
04:03 h 20.25 km/h:
Maks. pr.:48.00 km/h
Temperatura:12.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Niesamowity zamek w Łapalicach

Sobota, 5 listopada 2011 · dodano: 06.11.2011 | Komentarze 9

Dość długo nie było żadnego wpisu, praktycznie przez cały październik. Najpierw Olaf chorował 2 tygodnie, zaraz potem Kamil pojechał na tygodniową wycieczkę, właśnie dlatego ostatnio nieco tutaj zarosło. Teraz po długiej przerwie będziemy musieli powrócić do formy a łatwo nie będzie, biorąc pod uwagę szkołę i nadchodzącą zimę.

Naszym dzisiejszym celem był Zamek w Łapalicach i to nie byle jaki zamek :D Historia budowy tego monstrum jest tak samo pokręcona jak jego wygląd. Budowę rozpoczął gdański rzeźbiarz, Piotr Kazimierczak na początku lat osiemdziesiątych. Otrzymał pozwolenie na wybudowanie pracowni o powierzchni 170 metrów kwadratowych, zaś postawił 'zameczek' o powierzchni 5000m2 :D Po zmianie ustroju w Polsce, właściciel zbankrutował i remont stanął w miejscu. Poza tym, od wielu lat towarzyszą mu problemy z urzędem, który stara się o pozwolenie na wyburzenie budowli. Rzeźbiarz nie miał pozwolenia na budowę tak dużego obiektu, poza tym nie brał pod uwagę czysto teoretycznych kwestii architektonicznych. Jest to więc kompletna samowola budowlana. Mimo groźbie zawalenia i dziesiątek tabliczek o zakazie wstępu, zamek zwiedzają setki turystów.

Wyjeżdżamy około godziny 12 40 kierując się standardową trasą do Kartuz. Po kilku mglistych dniach w Gdyni nareszcie pokazało się słońce. Poza silnym wiatrem, pogoda była dziś fenomenalna jak na listopad. Każdy podjazd wyraźnie daje się odczuć w nogach po tak długiej przerwie, a na tym odcinku ich nie brakuje. W Przodkowie zatrzymujemy się na chwilę w sklepie, po czym wjeżdżamy na drogę wojewódzką nr 224 do Kartuz. Przy okazji mijamy stadion, na którym rozgrywany był akurat mecz lokalnej Cartusii Kartuzy. Połowa widzów oglądała spotkanie zza płotu – ciekawe ile musi kosztować bilet wstępu na trzecioligowy mecz, że tyle ludzi decyduje się na takie oszczędności :)

Łapalice, gdzie znajduje się zamek, położone są zaraz za Kartuzami. Skręciliśmy w polną ulicę, kierując się tabliczką 'teren prywatny'. Kilkaset metrów dalej okazało się, że na końcu znajduje się zwykłe gospodarstwo. Z tego miejsca rozciągał się jednak widok na jezioro oraz pobliskie wsie. Szybka fotka i ruszyliśmy z powrotem w stronę głównej drogi w poszukiwaniu właściwego zjazdu. W końcu trafiliśmy - ulica zamkowa! Na początku wita nas zamknięta brama wjazdowa, jedziemy więc wzdłuż muru. Na jego końcu, turyści zrobili dziurę by ułatwić wejście. Nad nią widnieje napis 'Teren budowy, wstęp wzbroniony. Wchodzisz na własną odpowiedzialnośc'. No to wchodzimy :) Przypięliśmy tylko rowery do leśnego, zielonego szlabanu. Idziemy wzdłuż zarośniętego stawu, po chwili ukazuje się zamek. Zwiedzanie zaczynamy od niewykończonej fontanny i basenu. Następnie dostajemy się na wyższe piętra. Nie brakuje tu śmieci, rozbitych butelek oraz śladów po amatorach graffiti. Na ścianach są jeszcze wyraźne obliczenia pisane ołówkiem z czasów jego powstawania. Po 30 latach zamek jest już w nienajlepszym stanie, w zasadzie nie nadaje się już do niczego. W międzyczasie wchodzi jeszcze niewielka grupa turystów. Zwiedzanie skończyliśmy około 15 40, było wiadomo, że większość trasy będziemy musieli przejechać po zmierzchu. Przewidzieliśmy wcześniej, że chodzenie po zamku może pochłonąć dużo czasu, zabierając ze sobą czołówki. Do Gdyni docieramy kwadrans przed godziną 18.

A teraz zdjęcia. Sami powiedzcie, czy normalny człowiek jest w stanie wybudować coś takiego? :))




Oto wspomniane wejście.
















Fontanna :)




Droga prowadząca do niepowstałego ogrodu.








Dosyć spory ten basen.




Ta mniejsza budowla z tyłu to brama wjazdowa :)


Cegiełki pochodzą z Lęborka.


Zgadnijcie co miało powstać w tym miejscu. KAPLICA! :) Zdjęcie robione z miejsca chóru, natomiast ołtarz miał znajdować się w głębi.


Obiekt jest tak wielki, że nie wyobrażamy sobie, skąd właściciel wziąłby tyle okien.




Obiekt pozornie jest dobrze chroniony przed intruzami. Turyści znaleźli jednak sposób.



.
Kategoria od 50 do 99 km


Dane wyjazdu:
55.37 km 7.00 km teren
03:23 h 16.37 km/h:
Maks. pr.:44.90 km/h
Temperatura:18.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Udane spotkanie z Roadrunner'em!

Sobota, 24 września 2011 · dodano: 26.09.2011 | Komentarze 1

Jarek (Roadrunner1984) przyjechał do swojego ukochanego, rodzinnego miasta na weekend z rodziną. Nie mogliśmy się nie spotkać. W końcu się udało. Umówiliśmy się o godzinie 14, pogadaliśmy chwilkę i ruszyliśmy w trójkę do Rewy. Pogoda na pierwszy rzut oka była bardzo dobra, bo ciepło i słonecznie. Strasznie jednak wiało. Były to więc świetne warunki dla kite i wind-surferów. Na cyplu Rewskim aż się od nich roiło. Popstrykaliśmy trochę fotek. Jako, że Jarek miał ze sobą aparat i mini statyw, zrobił mnóstwo wspólnych zdjęć. Czym prędzej odsyłamy więc do jego wpisu - LINK, gdzie znajdziecie bardzo fajne fotki.


Na cyplu Rewskim.


Kitesurfing.. super sprawa. Przed naszymi oczami wyprawiali bardzo widowiskowe akrobacje w powietrzu.

Jako następny cel obraliśmy Mechelinki i znajdujący się tam klif. Fajnie się złożyło, że Jarek jeszcze nigdy tam nie był. Chwilę postaliśmy, pofociliśmy, pogadaliśmy i trzeba było powoli wracać. Czas uciekał, a Jarek miał go coraz mniej. Miał co robić.. spotkania z kumplami, sprawy administracyjne i tym podobne. Super, że znalazł czas na spotkanie z nami. W drodze powrotnej zahaczyliśmy jeszcze o centrum Gdyni. Kolejna wspólna fotka na tle Sea Towers i charakterystycznych gdyńskich fontann, przejażdżka bulwarem, i niestety trzeba się było rozstać. Dzięki za spotkanie i do następnego razu ;)


Klif w Mechelinkach. W oddali cypel na Rewie.


A to już śródmieście Gdyni.


Sea Towers z bliska.


Ostatni punkt naszej wycieczki - bulwar nadmorski w Gdyni z nową, asfaltową ścieżką rowerową, nareszcie oddzieloną od tłumów ludzi.



.
Kategoria od 50 do 99 km


Dane wyjazdu:
71.82 km 5.00 km teren
03:02 h 23.68 km/h:
Maks. pr.:53.40 km/h
Temperatura:20.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Po okolicy

Wtorek, 20 września 2011 · dodano: 20.09.2011 | Komentarze 2

Długo nie było żadnego wpisu.. oj długo. Pewnie myślicie, że osiedliśmy na laurach po rekordowej trasie września. Nic z tych rzeczy! Niestety obaj zachorowaliśmy, w tym samym czasie. Olaf zwalczył przeziębienie znacznie szybciej i pojeździł trochę sam(około 270km), a Kamil dopiero niedawno doszedł do siebie i dziś w końcu jechaliśmy razem. Taka pora teraz, że wszyscy chorują... a w szkole bakterie mają pole do popisu.

Po kilku deszczowych dniach do Gdyni nareszcie zawitało słońce. Było dziś naprawdę ciepło i słonecznie. (Ciekawostka: Wczoraj w Rzeszowie było 28 stopni, a u nas.. 16 :)) Umówiliśmy się po szkole na godzinę 16 i ruszyliśmy w stronę Wejherowa, po drodze przejeżdżając przez znane nam wsie. Za Wejherowem pokonaliśmy spore przewyższenie żeby potem zjechać z drogi wojewódzkiej i dostać się na asfalt w okolicy Kąpina, który jest w sporej części zamknięty dla ruchu samochodowego. Jedzie się tam fenomenalnie. Trochę się pogubiliśmy i trzeba było się cofać kilka kilometrów żeby w końcu dostać się do Kąpina i zjechać z powrotem do Wejherowa. W Redzie się rozstaliśmy. Było parę minut po godzinie 19. Olaf miał sporo czasu, więc pojechał lekko okrężnie, ale Kamil musiał wracać do domu jak najkrótszą drogą.



.
Kategoria od 50 do 99 km